No jest, forsycje są żółciutkie, żywopłoty mają maleńkie zielone listki, kasztanowce ogromne pąki, i jak wyszło słońce, to za blokiem w zaciszu było całkiem ciepło.
Człowiek jest tyle wart, ile może pomóc drugiemu...
na coltmanii od 11.11.2008r. Organizator zlotów: Topornia 2009, Topornia 2010, Topornia 2012, Topornia 2015, Topornia 2019, Topornia 2023
"When a man lies He murders some part of the world These are the pale deaths which men miscall their lives All this I cannot bear to witness any longer Cannot the kingdom of salvation take me home?"
na CM od 2010 r Colt CJ1A-> 2010-2013 Colt czT ->2014-2018 Renault Megane IV 1.2 Tce Phase I ->2018-
Dzisiejszy wczesny poranek, a nawet jeszcze noc, powitał mnie wściekle wyjącym alarmem czyjegoś auta. Zaczęło się po 3.00 i właśnie zakończyło. Albo już ogłuchłam... Miłego dnia!
kiedyś było hasło "Szkoła naszym drugim domem". Ja teraz stosuję "Praca naszym drugim domem". Wczoraj wyszedłem z roboty o 22:00, dzisiaj przyszedłem na 7:00, siedziałem do 9:00, na 3 godziny wyskoczyłem do domu, o 12:00 znowu w robocie i tak do 22:00
na Coltmanii jakoś od połowy 2009... Tęskni za Coltem od 2012...
Do domu wraca się z pracą- ja swojej nie potrafię zostawić za drzwiami. Nie uratowałam dziś pacjenta. Boli cholernie. Wiem, że nie było sposobu, żeby pomóc, a jednak mam poczucie klęski. Do tego uczestniczenie w rozpaczy innych ludzi- coś jak wdarcie się brutalnie w czyjeś życie, czyjąś tragedię...
Każdy na swój własny, indywidualny sposób przeżywa klęski, porażki - nawet jeśli tak narawdę wcale nimi nie są...przeżywa śmierć bardziej lub mniej bliskich osób nawet jeśli to właśnie ona zbliżyła nas do siebie. ...to zawsze boli i nigdy nie przestaje...mnie boli do dzisiaj, choć już trochę inaczej...bo co nas nie zabije, to nas wzmocni i nauczy we właściwy sposób postrzegać to co daje nam przeznaczenie. Każdego dnia ktoś umiera... Każdego dnia ktoś się rodzi... Każdemu z nas pisany jest inny los, ale każdy z nas kiedyś odejdzie...może dzisiaj, może jutro, może za rok, a może mamy jeszcze tyle czasu, że nie warto zaprzątać sobie tym głowy.........może. ...pochylmy głowy nad tymi, którzy odeszli, ale nie zapominajmy żyć pełnią życia i czerpać z niego tyle radości ile możemy!
naja...życie jest brutalne, ale każdego dnia daje nam siłe, daje nam powody by walczyć z jego brutalnością i przezwyciężać własne słabości...dla innych i przede wszystkim dla nas samych.
Jestem winna informację, że jestem tylko wetem. Być może w takiej sytuacji ktoś mi powie: 'to tylko zwierzę'. Ja nie będę tutaj niczego wartościować, bo takie odejście jest zawsze czyimś bólem. Po wczorajszym dniu nadal mam poczucie, że zawiodłam- cały czas słyszę rozdzierający płacz 17-letniej właścicielki, mam przed oczami to jak tego psa tuliła, próbowała mimo wszystko go reanimować. Zostanie mi w pamięci jej nadzieja w oczach, gdy razem z ojcem wniosła psa do gabinetu i czekała na informacje o stanie psiaka, a potem gdy ojciec wrócił ponownie z dwoma synami, żeby i oni się pożegnali z ukochanym członkiem rodziny... Ciekawe jest, że jako wolontariuszka w szpitalu i hospicjum, podczas rozmowy z lekarzami zdarza mi się słyszeć, że oni nie potrafiliby patrzeć na cierpienie zwierząt i ich śmierć. Wiadomo to zupełnie inny kaliber- ja nie wyobrażam sobie (po tym, co sama przeżywam) ciężaru odpowiedzialności, jaki spoczywa na lekarzu, kiedy musi poinformować rodzinę o zgonie. Ja z racji wykształcenia, o stanie jednej z najbliższych mi osób, dowiedziałam się od znajomych lekarzy bez żadnego owijania w bawełnę. Czułam się tak, jak bym się topiłam i musiała łapać gwałtownie powietrze. Minął rok, czas ran na razie nie leczy, bardziej tkwię wciąż z odrzuceniem myśli, że tak bliskiej i ważnej osoby już nie ma. Ucinam każdą rozmowę. Wiem, że masz rację, Gregg, jednak ja mam jeszcze problem z tym, żeby nauczyć się korzystania z życia. Trudny temat, każdy inaczej radzi sobie z emocjami swoimi, a także innych osób. Jedni potrzebują samotności, inni wręcz przeciwnie.
...tylko wetem? ...a jakie to ma znaczenie w obliczu śmierci?! Życie to życie, bez względu na to czy "ten bliski" szczeka, mruczy czy wypowiada zrozumiałe dla nas słowa...dla każdego z nas pojęcie przyjaciela(kogoś bliskiego), to bardzo indywidualna sprawa...strata kogoś takiego boli zawsze i ciężko jest wypełnić tą pustkę, która po nim pozostaje - można to w sobie stłumić, ale nigdy zapomnieć. Nie powinno się nawet zapominać, tylko pogodzić z losem...i wiem jedno - samotność nie pomaga.